Lura - bogini rozwiązłej funaná, arcymistrzyni czułej morny, ikona muzyki z Cabo Verde. Nie sposób się oprzeć Lurze.
Jej sztuka powinna być tylko dla dorosłych. Odys kazałby się przywiązać do masztu. Ten głos ciemny, brunatny, pluszowy. Ten puls lędźwiowy, te rozpalone saksofony, te mroczne pożądania wiolonczel.
Ta najprawdopodobniej najpopularniejsza, najbardziej zmysłowa, widowiskowa artystka Cabo Verde miała zostać zawodową pływaczką! Tymczasem jej przyjaciel, wokalista Juka zaprosił ją do studia, gdy nagrywał nową płytę i dla zabawy zaproponował, by zaśpiewała chórek do jednego z utworów. Jej głos okazał się tak znakomity, niski i zmysłowy, że Juka poszedł dalej i namówił koleżankę na duet. Tamten wieczór zmienił historię muzyki Wysp. Portugalski producent zaangażował Lurę na płytę z muzyką taneczną, klubową. Zabrzmiała świetnie. Do swego koncertu zaprosił ją Bonga, legenda luzofonii. Ich duet Mulemba Xangola zwrócił uwagę wytwórni Lusafrica i dalej już poszło. Płytę oszałamiającej dziewczyny: „Di Korpu Ku Alma” wydano w wielu krajach, a każda następna tylko potwierdzała klasę artystki. Carlos Saura wybrał Lurę właśnie jako jedyną wokalistkę z Wysp, symbol nowego Cabo Verde, do swojego filmu „Fados” o muzyce luzofońskiej. Wkrótce przyszły duety z Richardem Boną, Angelique Kidjo, z Elidą Almeidą, z Fabią Rebordao. Każdy kolejny był arcydziełem. I każda kolejna autorska płyta artystki – wydarzeniem.
Wielkie to szczęście, że ponownie możemy gościć ją w Nowo-Światowej trasie Siesty w Drodze, w pierwszych dniach jesieni 2025. Nie straszne nam będą słoty, mroki, chłody – przed nami jedynie światło, ciepło, dobra energia.
Zaprasza Marcin Kydryński