„Lilla Weneda” Centrala / Teatr Powszechny w Warszawie

Bilety: I - 50 zł, II - 40 zł, III – 25 zł, stojące - 15

reżyseria: Michał Zadara
scenografia: Robert Rumas
kostiumy: Arek Ślesiński
światło: Artur Sienicki
występują: Karolina Adamczyk, Paulina Holtz, Barbara Wysocka, Arkadiusz Brykalski, Grzegorz Falkowski, Michał Kruk, Edward Linde-Lubaszenko, Bartosz Porczyk, Michał Tokaj
premiera 29 sierpnia 2015 r.

Mityczne zmagania Lechitów z Wenedami przeniesione w realia Drugiej Wojny Światowej. Zadara czyta dramat Słowackiego wedle tej samej metody, jaką zwykle stosuje się do kronik królewskich Williama Szekspira: umieśćmy historyczny temat i jego poetyckie opracowanie w dobrze znanym bliższym kontekście. Podmieńmy jedne znaki na drugie: może coś się wtedy w tragedii otworzy, zabrzmi przejmująco i współcześnie. I tak się w warszawskim spektaklu dzieje: to, co baśniowe u Słowackiego, staje się nagle pamięcią o prawdziwej rzezi, legendarne początki państwa polskiego udają formowanie się narodu w cieniu Holokaustu. Na scenie rów z błotem i trupami, może jesteśmy na pobojowisku, może w warszawskich kanałach. Wenedzi przegrywają, są o krok od unicestwienia, jak powstańcy z 1944 roku albo Żydzi z getta, Lechici mają cechy i nazistów, i Rosjan z Armii Czerwonej, i polskiego UB zaprowadzającego powojenny porządek. Zadara montuje kolejne sceny z fenomenalną precyzją, dynamicznie, jakby to był film zrealizowany przez polskiego Tarantino i polskiego Spielberga. Nowe “Bękarty wojny” skrzyżowane z “Szeregowcem Ryanem” i “Pianistą”. Znajdziemy tu humor i makabrę. I trzy postawy wobec końca świata: opór do ostatniej kropli krwi, wiarę w rytualną ofiarę z narodu afirmuje Rosa Weneda, jej siostra, Lila chce tylko uratować sens słów i pojęć takich jak poświęcenie, odpowiedzialność za drugiego człowieka, wierność bliskim. No i jest jeszcze cyniczny i komiczny Ślaz: oportunista, cwaniak, który wojnę chce po prostu przeżyć i nieco na niej zarobić. To nie jest spektakl o Polsce i nie o historii. Zadara przebiera mit za Historię, żeby zobaczyć człowieka w sytuacji granicznej. Człowieka, a nie Polaka, bo przyparci do muru, z pistoletem przy skroni, wszyscy skamlemy tak samo.
Łukasz Drewniak, kurator programu teatralnego w Teatrze Starym

Polska tożsamość od połowy dwudziestego wieku jest szczególnie naznaczona przez ludobójstwo i masową przemoc. „Lilla Weneda”, w której Juliusz Słowacki opisał mityczne początki polskiego państwa, staje się w lekturze Michała Zadary diagnozą podświadomości kultury polskiej, w której ciągle trwa potworna walka, a Polacy są równocześnie sprawcami, ofiarami i świadkami przemocy. Przedstawienie rozgrywa się na polu bitwy. Postaci to – z jednej strony – skazani na życie i umieranie w błocie, a z drugiej - ci, którzy przesadnie dbają o higienę. Abstrakcyjna scenografia artysty Roberta Rumasa to połączenie pola błota z biurem, w którym dokonuje się zbrodni biurokratycznych, nie plamiąc munduru.