“Zabijanie Gomułki” Teatr im. H. Modrzejewskiej w Legnicy
Bilety: I - 40 zł, II - 30 zł, III – 20 zł, stojące - 15 zł
oraz w dniu wydarzenia za pośrednictwem strony:
na podstawie „Tysiaca spokojnych miast” Jerzego Pilcha
scenariusz: Robert Urbański
reżyseria: Jacek Głomb
scenografia: Małgorzata Bulanda
muzyka: Bartek Straburzyśki
występują: Mateusz Krzyk, Zbigniew Waleryś, Bogdan Grzeszczak, Gabriela Fabian, Ewa Galusińska, Paweł Palcat, Grzegorz Wojdon, Małgorzata Urbańska, Robert Gulaczyk, Magda Skiba
premiera 3 listopada 2013 r., Scena im. Ludwika Gadzickiego
Pod tytułem “Zabijanie Gomułki” ukrywa się błyskotliwa adaptacja powieści “Tysiąc spokojnych miast” Jerzego Pilcha. Jacek Głomb i jego dramaturg Robert Urbański dali się ponieść żywiołowi gawędy, intelektualnej spekulacji, obyczajowych fanfaronad. To jest opowieść o narodzinach mitu, domowej, prywatnej legendy o tym, jak trzej luteranie z Wisły: arcypieczeniarz Pan Trąba, mały Jerzyk i jego ojciec Naczelnik w pamiętnym roku 1963 wyruszyli, albo tylko zapragnęli wyruszyć do Warszawy, żeby zabić (ustrzelić z chińskiej kuszy!) towarzysza Gomułkę i ocalić Polskę. Legnicki spektakl nie udaje relacji z hipotetycznego zamachu, bywa raczej lekcją zagadywania codzienności, wiarygodną kreacją polskiego Macondo, które śmieje się z siebie, zamiast nad sobą zapłakać. I ma w sobie podobne ciepło do tego, jakie czasem wyłazi z albumów ze starymi fotografiami. Jest pełne dobroduszności w patrzeniu na bohaterów, dla których wódka jest tak samo ważna jak psalm. Świat Pilcha przeczytanego przez Głomba zamieszkują ludzie dobrzy, choć ze względu na swą absolutną dobroć, nieco paranoiczni. Wielcy w swych nałogach, śmiesznostkach i rojeniach, niby lutersko, twardo stąpający po ziemi, a łaknący baśni o sobie. I potrafiący własną małość przekuć w homerycki brąz. Centrum tego świata jest oczywiście Pan Trąba, czyli Pilchowy luterski Zagłoba, kuzyn gogolowskiego Chlestakowa, Odyseusz ziołowej nalewki. Grający go Zbigniew Waleryś z miejsca rozkochuje w sobie widza, który próbuje nadążyć za meandrami jego myśli. Waleryś tworzy jedną z najciekawszych pijackich kreacji polskiego teatru. Człowieka upijającego się swoimi fantastycznymi wizjami bardziej niż wódką. Ma się wrażenie, że sam siebie zagada na śmierć, że słowa porwą i zaniosą go w jakiś absolutnie nie-dramatyczny odmęt. "Nie dla smaku piję, ale dla wzmożenia egzystencji" - ogłasza światu Pan Trąba, a my za jego przyjacielem kiwamy głową z uznaniem: "Dobra fraza i nagrody godna!".
Łukasz Drewniak, kurator programu teatralnego w Teatrze Starym
Rzecz dzieje się latem i jesienią 1963 roku. Nieprzypadkowo w tym samym czasie, w którym kule zamachowca zabiły prezydenta USA Johna F. Bohaterowie opowieści planują wyprawę do Warszawy i zgładzenie Władysława Gomułki, bowiem niejaki Józef Trąba postanowił przed śmiercią zrobić coś pożytecznego dla ludzkości. Ten nierób, lekkoduch, pijak i filozof w jednym, ma jednak problem, bo, „cóż można uczynić, kiedy nie ma co uczynić”. Postanawia zatem zabić „jednego z wielkich tyranów ludzkości”. Wybór pada na I sekretarza PZPR. Dlaczego akurat na niego? Hitler i Stalin są już „passé”, a Mao Tse Tung trudno osiągalny z uwagi na dystans i chroniczny brak gotówki. Narzędziem planowanej zbrodni ma być chińska kusza, gdyż spiskowcy nie mają wprawy w posługiwaniu się bronią palną, a poza tym, ani sztylet, ani duszenie nie wchodzą w grę: „Wstręt fizyczny jaki do niego odczuwam, niechybnie sparaliżowałby mnie” - objaśni Trąba. O zrodzonym podczas wódczanych nasiadówek oraz szachowych partyjek „sekretnym” pomyśle Pana Trąby i miejscowego Naczelnika, ojca oczekującego konfirmacji Jerzyka, błyskawicznie dowiaduje się cała lokalna wspólnota ewangelicka (rzecz dzieje się na ziemi cieszyńskiej), która poddaje ów pomysł publicznej debacie: „Jeśli, towarzyszu Trąba, chcecie nawracać Żydów na luterską wiarę, to lepiej kropnijcie tego Gomułkę” – kwituje jedną z dysput o odmiennościach w kwestiach wiary zrezygnowany milicjant. Przy okazji nastoletni Jerzyk zakochuje się w dojrzałej, zamężnej i atrakcyjnej wczasowiczce z Warszawy, która staje się dla niego „anielicą pierwszej miłości”.
„Zabijanie Gomułki” to wyjątkowa realizacja w reżyserskim dorobku Jacka Głomba, bowiem dwukrotnie przeniesiona na teatralne deski. Spektakl zrealizowany prapremierowo w 2007 roku w Teatrze Lubuskim w Zielonej Górze rozbił bank z nagrodami 13. edycji ministerialnego Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Otrzymali je wówczas: Jacek Głomb za reżyserię, Robert Urbański za adaptację sceniczną tekstu oraz Małgorzata Bulanda za scenografię. Brawurowa rola Zbigniewa Walerysia przyniosła mu nagrodę aktorską na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy w 2007 roku.